środa, 30 stycznia 2013

Ben Nye pudry sypkie


Witajcie:)

Dziś chciałam przedstawić Wam cztery kolory pudrów sypkich Ben Nye. Pudry te są u mnie już dość długo, z firmą zapoznałam się dzięki uczestnictwie w rozbiórkach na Wizażu z Agabil1 . Obecnie to moje jedyne sypańce, oprócz nich do utrwalania używam prasowanego pudru z Korres i meteorytów Guerlain. Ponieważ z Ben Nye wybrałam zupełnie różne odcienie można z nich stworzyć idealny odcień na każdą porę roku i stopień opalenia buzi.




 

 
 

W moim posiadaniu są dwa odcienie transparentne, fixujące:
- FAIR
-NEUTRAL SET
 
oraz dwa odcienie kryjące:
-BANANA
-BEIGE SUEDE
 

Na zdjęciu wszystkie dostępne kolory.
 
Pudry są bardzo drobno zmielone, delikatne, mają bardzo jedwabistą strukturę. Osobiście muszę powiedzieć , że nie widzę różnicy w utrzymywaniu się lub działaniu wersji kryjącej i fixującej. Obie świetnie utrwalają podkłady ( stosowałam np  na MAP, Colorstay, BB kremy i inne). Są to pudry matujące i taki efekt naprawdę długo się utrzymuje. Nie zmieniają kolorów podkładów. Kolory można używać pojedynczo lub tworzyć własne odcienie.
 


 
 
Pudry można nakładać większością pędzli. Ja używam do nich mojego ulubieńca z Hakuro
 
 
 
 
 


 
Jeśli chodzi o kolory
- banana to odcień żółty , ale  nie jest to jakiś bardzo napigmentowany odcień. Bardzo długo używałam go solo ( używam CS 180, Map 2y/2nb). Fajnie nadaje się do opalonej buzi. Troszkę może zneutralizować zaczerwienia. Jedynie do bardzo ekstremalnie jasnych cer bym go nie polecała aby nie wyszedł nam " chory " efekt na twarzy .
 
- beige suede, to najciemniejszy z moich pudrów. Solo nie nadaję się teraz dla mnie, jedynie do miksowania. Będzie pewnie idealny na lato. Kolor to zdecydowanie ciemniejszy brąz/beż z odrobiną pomarańczu ( ale bardzo słabo widocznego po roztarciu)
 
-neutral set to biały , transparentny kolor. Na szczęście nie bieli skóry, ładnie wtapia się . Ten odcień będzie  w sumie dobry dla większości.
 
-fair, chyba mój ulubiony razem z banana, jasny beżowy, może z odrobinką różu ale tylko minimalnie bo odcień pink też istnieje ale ja go nie kupiłam. Idealny szczególnie teraz zimą gdy cera jest jaśniejsza.
 
Przedstawię Wam jeszcze mój odcień idealny :)
 


 
 
JA mam cerę mieszaną i u mnie sprawuje się idealnie. Kolory po roztarciu są bardzo delikatne i w sumie 3 z 4 ( może oprócz beige suede) będą nadawały się do wszystkich odcieni cery.
 
Pudry można kupić w sklepach internetowych, na allegro . Fajną alternatywą jest też uczestnictwo w rozbiórkach grupowych ( np u agabil1), dzięki temu wcześniej możemy przetestować produkt zanim kupimy pełen wymiar.
 
Pudry fixujące 85g za ok 48-50zł.  Pudry są bardzo wydajne i taka ilość wystarczy nam na lata nawet przy codziennym używaniu.
Pudry kryjące  85g ok 76-87zł. Wydajność jw.
 
Pozdrawiam Aga.
 
Znacie pudry Ben Nye? A może polecacie jakiś inny ciekawy produkt z tej firmy?
 
 
 
 

niedziela, 27 stycznia 2013

Niespodzianka za 14zł . Lirene nature matte



Witajcie :)

Jak wiadomo podkłady to temat rzeka. Jeśli miałabym powiedzieć szczerze to mam kilku swoich ulubieńców wśród podkładów płynnych i azjatyckich bb ale to nie powstrzymuje mnie przed testowaniem nowości :) Po prostu to lubię i sądzę , że testować będę zawsze :):):)

Będąc w Rossmannie zaopatrzyłam się jakiś czas temu w podkład Lirene nature matt.  TO fluid matujący, wybrałam kolor 13 cappucino.

 
 
Jeśli wybieram już jakiś podkład to stawiam na te matujące, bardziej treściwe i kryjące. Podkład Lirene taki jest. Całkiem nieźle matuje na ok 6-8h.  Utrzymuje się u mnie na twarzy cały dzień, nie robię poprawek.
 

 
 
Kolor mimo niepokojącej nazwy Cappucino jest dość jasny, nie ma w sobie różowych nut. Jest beżowy.  Dla porównania napiszę ,że używam również Colorstay 180 i 150 oraz MAP 2y i 2nb.
Dla skór bardzo jasnych lepszy może okazać się kolor nr 12. Ale to już trzeba obmacać testerki.
 

 
 
Podkład nie roluje się , nie ściera i nie ciemnieje.  Jest naprawdę fajny w kryciu niedoskonałości.  Na pewno będę do niego wracać. Jeśli potrzebujecie treściwszego, kryjącego podkładu w niskiej cenie to polecam wypróbować właśnie ten od Lirene.  Moja mieszana cera bardzo go polubiła. Nie zapchał mnie.
Pojemność 30ml. Poręczna plastikowa tuba.
 
Ja nakładam go na krem ( np dobrze współgra z Siarkowa Moc Barwy). Można nakładać go palcami lub pędzlami ale ja najczęściej używam  jajka z thmaxx )
 
 
 
A tak podkład Lirene wygląda na mnie .
 
 
 
 
Pozdrawiam Aga :)

sobota, 26 stycznia 2013

Cabana boy kolejny róż TheBalm


Witajcie ponownie :)

Jeśli czytałyście moje wcześniejsze posty wiecie, że produkty Thebalm bardzo przypadły mi do gustu. Jeśli chodzi o róże mam dwa, hot mama ( pisałam o nim tu http://denticoo.blogspot.com/2013/01/thebalm-hot-mama.html )i właśnie wspomniany w tytule CABANA BOY.



 
Róż zapakowany jest w charakterystyczne dla firmy pudełeczko z atrakcyjną parą na okładce:):):)
W środku umieszczone jest całkiem spore lustereczko.
 
 
 
 
Kolor to chłodny róż troszkę przełamany fuksją.  Na początku przestraszyłam się trochę ,że będzie bardzo ciemny ale tak nie jest. Kolor można stopniować wedle upodobań. Według mojej oceny można nim uzyskać efekt naturalnego rumieńca :)
 
 
 
 
 
 
 
 
Puder ma wykończenie pudrowo-kremowe. Nie ma w sobie rzadnych drobinek.  Utrzymuje się na buzi długo, nie robi plam i nie roluje się .
 
 
Produkt jest wydajny a opakowanie też jest spore.
 
Bardzo podoba mi się przesłanie na różu :):):)
 
" So many men, so little time......"
 
 
 
 
 
 
 
 
Ja mam cerę mieszaną , nic z różem  się nie dzieje.  Zdjęcie po całym dniu pracy.
Zdecydowanie polecam ten róż. Świetna pigmentacja  i trwałość.  Róż nakłada się łatwo, ja do niego używam mojego ulubionego Hakuro 24 lub Maestro 155
 
 
Róż kosztuje ok 50zł ale najlepiej kupić go na  promocji w Mario. Ja kupiłam go za 32zł . Z produktu jestem bardzo zadowolona i serdecznie polecam go wypróbować.
 
Pozdrawiam Aga :)

Paczuszka z Illamasqua :)


Witajcie :)

Jakiś czas temu udało mi się załapać do zamówienia grupowego z Illamasqua. Organizatorką była Marta z bloga http://beautyandmac.blogspot.com/ , który wszystkim serdecznie polecam, szczególnie ze względu na sporą ilość nowości kosmetycznych.

Marki Illamasqua nie znałam prawie zupełnie. Czytałam kilka notek na blogach o pojedyńczych produktach . Bardzo spodobały mi się te czarne pudełeczka więc postanowiłam zamówić coś na próbę.

Zdecydowałam się na cztery produkty. Zapowiada się ciekawie , zaczynam testowanie . Efekty na pewno opiszę. Już się dziś wysmarowałam częścią z nich i chyba nie będę żałować wyboru. Co wybrałam?

 
Pierwszym produktem jest róż w kremie  o nazwie  ZYGOMATIC. Kolor to taki brudny róż, łamany brązem, bardzo lubię takie kolorki. Ciekawe jak się sprawdzi , jedyne czego się obawiam to trwałości bo jest on dość tłusty. Jeszcze nie miałam takiego różu w kremie. Przeważnie mają formę bardziej żelową no ale zobaczymy jak się sprawdzi. U Temptali zdobył wysokie miejsce więc  może się polubimy :)
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Drugim produktem jest korektor. Ciągle poszukuję korektora idealnego na niedoskonałości. Może to on???
 
Wybrałam dość jasny kolor CC 130.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 
Nie byłabym sobą gdybym nie skusiła się na błyszczyki. Wybrałam jeden z drobinkami i jeden bez.
Jaśniejszy kolor to ARTIFICE  a ciemniejszy z drobinkami to  INTIMACY.
Oba kolory są dość neutralne, chłodne różo-brązy. Konsystencja nie jest bardzo lepiąca, na szczęście  to nie ulepki do których momentalnie wszystko się klei. Mam je właśnie na ustach:)
Jedyny mały minusik to aplikacja przy pomocy pędzelka , wole gąbkowe aplikatory ale to nie jest duży problem.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Jeszcze raz chciałam podziękować Marcie za udział w zamówieniu.  Nie zostaje nic innego jak testować nowości.
 
Znacie tą firmę? Może polecacie jakieś perełki z Illamasqua?
 
Pozdrawiam Aga

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Szafirowy peeling przeciwzmarszczkowy Yoskine Dax



Witajcie :)

Na wstępie zaznaczę, że uwielbiam peelingi. To jeden z moich ulubionych zabiegów kosmetycznych. Należy pamiętać aby z nimi nie przesadzać ale 2 razy w tygodniu warto zafundować sobie taką polerkę na twarz :)

Bardzo lubię peeling morelowy z Soraya, niedawno skończył mi się peeling Synergen ( który wcale nie jest taki delikatny jak w opisie) i postanowiłam poszukać czegoś nowego. Będąc w Superpharm natknęłam się na peeling szafirowy przeciwzmarszczkowy Yoskine od Dax. Skusiłam się na piękne opakowanie i obietnice domowej mikrodermabrazji :) Preparat przeznaczony jest do cery normalnej i mieszanej co bardzo mi odpowiada.

 
 
 
 
 
 
Bardzo odpowiada mi formuła tego peelingu , nie ma tam grubych ziaren ściernych ( jak np w Synergen) ale równo rozdrobniony pył ścierny. Peeling nie podrażnia i nie rysuje ale równomiernie czyści i poleruje naszą cerę.
 
Co do działania przeciwzmarszczkowego to szczerze nie wierzę w takie cuda ale jeśli ma jakieś składniki pomagające w spłycaniu zmarszczek to bardzo fajnie.
Na pewno cera jest po nim gładka, napięta i promienna.
 
 
 
 
 
 

 

Peeling ma śliczny morski kolor, przypomina mi czas wakacji, morza i odpoczynku....
 
Używam go wieczorem po demakijażu, delikatnym ruchami wmasowuję go w twarz i szyję ok 2 min , następnie zmywam i na twarz nakładam krem ( obecnie nadal jest to krem na noc Babuszki Agafii z wcześniejszego posta).
 
 
 
 
 
 
Produkt zamknięty jest w plastikową tubę, 75 ml. Koszt ok 30zł
 
Moja cera go polubiła i zostanie ze mną na dłużej. Kuszą mnie inne produkty, szczególnie kremy Yoskine, pewnie kiedyś się na nie skuszę :)
 
 
Znacie ten peeling? Jakie inne polecacie ?
 
Pozdrawiam Aga