środa, 27 marca 2013

COŚ INNEGO: Róż natural collection peach melba


Witajcie!

Na blog postanowiłam wprowadzić posty zaczynające się od hasła - Coś innego.... Będą to rzeczy  gdzieś przypadkiem odkryte, mało popularne , kupione jako dodatek itp. Czasem szukam jakiejś recenzji danego produktu i  nie mogę znaleźć zupełnie nic.

Dzisiaj pierwszy taki produkt. Róż dorzuciłam do zakupów innych produktów. Nie słyszałam o nim wcale. Przeszukując youtube znalazłam tylko wzmiankę u Costachic która go polecała. Produkt jest z tych trudno dostępnych w Pl. Jest to produkt z Bootsa ale ja swój wypatrzyłam na allegro.


NATURAL COLLECTION -  PEACH MELBA




 
 
Róż dostajemy w dość tandetnym białym, plastikowym opakowaniu.  Wkład różu dość szybko odkleił się od wieczka. Na całe szczęście kolor i konsystencja różu bardzo mi się spodobały i ww problemy stały się mało ważne :)
 
Róż ma ciepły koralowo- brzoskwiniowy kolor. Jest kremowy, łatwy w aplikacji. Nie ma drobinek.
 



 
Róż jest dość dobrze napigmentowany, choć znam inne mocniej dające kolorek:) Jest to idealny produkt dla osób rozpoczynających przygodę z różami. Najczęściej używam go idąc do pracy. Daje lekki kolor , odświeża trochę cerę. Utrzymuje się kilka godzin, schodzi równomiernie, nie robi placków, nie roluje się. Jest to całkiem dobry produkt za 14zł .
 


Porównanie kolorku peach melba ( na górze ) z różem Elf mystic mauve ( podobna gama kolorystyczna, elf jest troszkę ciemniejszy)



 
 

Efekt u mnie , 1 i 2 warstwy.


 
 
 
 
Podsumowując jest to całkiem dobry róż za niewielką cenę. Jeśli natraficie na niego, polecam wypróbować.
Pozdrawiam. Aga.

niedziela, 24 marca 2013

NIP+FAB pistacjowe masełko do ciała :)

 Witam :)

Na wstępie napiszę , że jestem  wielką miłośniczkom pistacji, migdałów, orzechów itp. Kocham je chrupać , choć muszę uważać bo łatwo przesadzam z ich ilością. Przeglądając jakiś czas temu filmiki Katosu na you tube zaciekawiło mnie masło do ciała Nip+Fab właśnie o zapachu pistacji. Nigdy nie spotkałam się z produktem do pielęgnacji ciała o takim zapachu. Mimo , że znalezienie go nie było łatwe nie dawałam za wygraną . Znalazłam i już kocham :)




 
 
 
Tak jak pisałam pistacje uwielbiam. Mają specyficzny smak.
 
 

 
 
Szczerze, to lubię je w każdej postaci, nawet lodów :)
 
 
 
 
Wracając do naszego masełka dostajemy je w zafoliowanym plastikowym pudełku w kolorze pistacji. Po jego otworzeniu trudno nie zachwycić się kolorem masełka. Cudo :) Jedynie mogłabym się przyczepić , że na samym kremie nie ma foli ochronnej , niestey część kremu znajduje się na wewnętrznej stronie wieczka a tego trochę nie lubię , ale to maleńki szczegół.
 
 
 
 

 
 
Konsystencja przypomina mi trochę delikatny budyń. Na pewno nie jest to tłuste, twarde masło.
 
Produkt wchłania się prawie ekspresowo, nie pozostawia tłustej powłoczki. Ładnie nawilża skórę. Ale jego głównym atutem jest dla mnie zapach.  Ciężko go opisać , trzeba powąchać :) I co najważniejsze on nie znika przez długie godziny. Produkt który prawie zastępuje perfumy.
 

 
 
CO do zapachu kremu to raczej nie pokusiłabym się cała nim wysmarować  bo można poczuć spory przesyt. Najczęściej stosuje go na dzień na przedramię , dekolt ( w lecie pewnie użyję na nogi). Posmarowana część  długo pięknie pachnie.
 
Na pewno masełko nie spodoba się osobom lubiącym mocne nawilżenie kremem bezzapachowym. Jeśli potrzebuję mocniejszego nawilżenia sięgam po waniliowo-kokosowe masło Mythos o którym pisałam kilka postów wcześniej.
 
Opis producenta.
 

Skład :
 
 
Masełko kupiłam na allegro za ok 45zł, 200ml. Na pewno na stałe zagości w mojej łazience :)
 

Szukam jeszcze perfum pistacjowych Laura Mercier ale niestety nie udało mi się ich jeszcze znaleźć. Wiem , że są dostępne w UK ( tak jak i to masło) ale nie znam tam nikogo. Może kiedyś trafią na allegro :)
Pozdrawiam Aga
 

piątek, 22 marca 2013

Pixie Reviving Under Eye Concealer



Witajcie :)

Jakiś czas temu zgłosiłam się na FB do testowania korektora pod oczy.  To produkt który obowiązkowo musi znaleźć się w mojej kosmetyczce. Akcję organizowała firma Pixie, którą szczerze powiedziawszy wcześniej nie znałam. Byłam bardzo zdziwiona ( pozytywnie) i szczęśliwa , że wybrano mnie do testowania. Korektor przyszedł  w bardzo ładnej torebeczce z suszonymi kwiatami.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Korektor zamknięty jest w bardzo poręcznym pudełeczku z dużym lustrem i prześlicznym elfem na wieczku. Ja posiadam egzemplarz testowy.
 
Jeśli chodzi o kolor to chłodny beż  , dość neutralny kolor.
 
 

 

 

 
 
 
Konsystencja jest dość specyficzna. Przy nabraniu palcem wydaje się dość tłusty ale jak zaczniemy nakładać go pod oczy to staje się bardziej suchy. Pigmentacja jest bardzo dobra .
 
 
 

 
 
Ponieważ mam sporo zmarszczek dookoła oczu nic ciężkiego na tą okolicę u mnie się nie sprawdzi. Trochę się bałam , że tak będzie  z tym korektorem. Nałożony solo niestety z czasem zebrał się trochę  w zagłębieniach i  uwidocznił zmarszczki. Ale znalazłam na to sposób ( zauważyłam , że część testerek też tak robi) . Nie aplikuję go solo a mieszam z odrobiną podkładu , bb kremu lub po prostu z kropelką wcześniej użytego kremu nawilżającego. I tu już efekt bardzo mi się podoba . Dzięki idealnej pigmentacji taka aplikacja mu nie szkodzi. Korektor radzę delikatnie przypudrować aby zwiększyć trwałość. Jeśli nie macie zmarszczek możecie stosować korektor bezpośrednio na skórę bez rozcieńczania. Uzyskacie świetny efekt rozświetlenia.
 
Mój egzemplarz to kolor 01- Vanilla Cream.
Nie utlenia się , nie ciemnieje.
 
 
 
 
 
Tak wygląda  u mnie  ( zmieszany z kremem).

 





Moje wrażenie jest całkiem pozytywne. Ładnie rozświetla i wystarczająco kryje nawet przy lekkim upłynnieniu :) Najlepiej sprawdzi się u osób bez zmarszczek wokół oczu . Polecam do rozjaśniania cieni i niwelowania zmęczenia. Produkt spodoba się osobom preferującym bardziej gęste, treściwsze produkty.

Korektor można nakładać palcami, pędzlem  ( tu polecam real techniques) , bb lub niedawno opisywanym aplikatorem z ecotools- jest idealny do takiej konsystencji korektora).



Korektor zamieszkał już w mojej toaletce, w szufladce korektorowej , zostanie tu pewnie dłuższy czas :)


Produkt to korektor pod oczy ale odkryłam , że idealnie sprawdza się jako baza pod cienie. Nałożony w niewielkiej ilości fajnie podbija kolory cieni :)


Pozdrawiam AGA :)

Miałyście kiedyś kontakt z produktami od Pixie? Słyszałam dobre opinie o ich minerałkach ale nie miałam okazji testować ?

środa, 20 marca 2013

Serum Babuszki Agafii 35-50


Witajcie :)

Właściwie dobrany krem pod makijaż to podstawa. Nikt z nas nie lubi jak podkłady ważą się i ścinają . Grrrrrrrrr. Aby skóra ładnie wyglądała w podkładzie musimy o nią zadbać także nocą. Odpowiednie nawilżenie zregeneruje ją i rano widok w lustrze nie przyprawi nas o stan przed zawałowy :)

Jakiś czas temu miałam mylny pogląd , że cery mieszanej a tym bardziej tłustej nie należy nawilżać. Myślę, że wiele z nas popełnia ten błąd. Każda skóra chce pić. Dziś nie wyobrażam sobie już funkcjonowania bez kremów na noc i na dzień. Zresztą mam już 33 lata i najwyższa pora wklepywać w buzię różne dobrodziejstwa. Mam kilka ulubionych kremów ale dziś kilka słów o jednym z nich. Właściwie jest to serum.

                                   SERUM BABUSZKI AGAFII 35-50.




Serum zamknięte jest w szklanej buteleczce z gumowym aplikatorem. Sam wygląd podoba mi się ale ten aplikator jest chyba pomyłką. Serum jest oblepione dookoła niego , ciężko coś nabrać do środka. Jest to spowodowane całkiem treściwą konsystencją. Sądzę , że lepiej sprawdziłaby się tu tradycyjna pompka. Ale da się oczywiście do tego przyzwyczaić.







Serum jest białe, kremowe ale nie tłuste. To taka bardziej emulsja. Wystarczy mała ilość aby rozsmarować je na buzi i ewentualnie szyi. Wchłania się szybko, nie pozostawia u mnie osadu o którym nadmienia producent na opakowaniu.




 
 
 
Co dla Was pewnie najważniejsze- DZIAŁANIE.
 
Moja skóra je pokochała. Stosuje je zarówno na noc jak i pod makijaż.  Skóra wygląda na wypoczętą, nawilżoną . Chyba trochę wyrównuje też koloryt. Bardzo ładnie zachowują się na nim podkłady, również mineralne. Obecnie stosuję formułę kryjącą Annabelle Minerals i zgrały się świetnie. Wcześniej stosowałam pod nie Biotherm Agua ( zielony) i tu już nie było tak ładnie. Podkład rolował się co strasznie mnie denerwowało. Przy tym serum nie mam już tego problemu.
Niedawno skończyłam krem na noc z tej samej serii, byłam z niego bardzo zadowolona ale to serum lubię jeszcze bardziej . To moja najlepsza baza pod makijaż :)
Producent zaleca wstrząsnąć opakowanie przed użyciem, trochę to dziwne bo serum to nie płyn , no ale skoro to ma coś zdziałać to trzęsiemy :)
 
Skład:
 
Aqua with infusion extract of Rhodiola Rosea Root Extract Spirae Ulmaria Flower Oil, Organic Saponaria Officinalis Extract, Opuntia Coccinellifera Flower Oil, Glycerin, Glyceryl Stearate SE, Helianthus Annuss Seed Oil, Triticum Vulgare Germ Oil, Hydrolyzed Wheat Protein, Ribes Nigrum Seed Oil, Calendula Officinalis Flower Oil, Oryza Sativa Seed Oil, Melissa Officinalis Leaf Oil, Xanthan Gum, Sodium Hyaluronate, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Organic Parfum.

Serum jest dostępne w wielu sklepach internetowych. Cena ok 24zł. Ja swoje kupiłam w promocji 19,90 więc cena jest zdecydowanie do przyjęcia. Pojemność 50ml.

Według mojej oceny produkt wart wypróbowania. Szczególnie polecam pod minerały.

Pozdrawiam. Aga.

sobota, 16 marca 2013

Korektor Skin79 i nowość Ecotools aplikator do podkładu i korektora.


Witajcie :)

Dziś chciałam napisać słów kilka o jednym z moich ulubionych korektorów pod oczy. Sińce pod oczami to moja zmora od najmłodszych lat. Nie jest to niestety efekt niewyspania. Taką mam budowę oka. Głęboko osadzone , dodatkowo skóra wokół oka jest cieniutka dlatego prześwitują naczynka. Mam również w tej okolicy pierwsze zmarszczki dlatego trudno znaleźć korektor który coś zakryje a nie wejdzie w zmarszczki.


 
 


 
 
 
Korektor Oriental Line Cover BB cream znam od wielu lat. To jedna z pierwszych rzeczy jaką kupiłam w okresie uwielbienia azjatyckich kosmetyków. Nadal je lubię ale polubiłam też wiele innych :):):):)
 
Korektor zapakowany jest w estetyczną ,złotą tubkę o pojemności 10g.
 

 
 
Konsystencja jest dość lejąca , lekka , dobrze się rozprowadza. Po roztarciu uzyskujemy ładny kolor żółto-beżowy.
 


 
 
Postanowiłam pokazać korektor na zupełnie gołym oku i buzi. Nie położyłam nawet kremu aby lepiej zobaczyć efekt.
Korektor nakładam w formie kilku kropek które potem rozcieram palcem lub pędzlami.
 
 
 
 
Korektor nie zniweluje faktu , że oko jest w tzw dołku ale ładnie rozświetla tą okolicę . Myślę , że działa właśnie tak jak azjatyckie bb kremy. Rozprasza światło i rozświetla. Utrzymuje się cały dzień, nie wchodzi w zmarszczki.
 
Korektor+ podkład+ meteoryty
 
 
 
Bardzo lubię ten korektor, mogę polecić jego wypróbowanie wszystkim którzy borykają się z tymi okropnymi cieniami.
Korektor kosztuje ok 18zł , kupuję go na e-bay , mamy do niego bezpłatną przesyłkę. To moje drugie opakowanie :)
 
Tak jak napisałam wcześniej korektor można rozetrzeć opuszkami palców lub użyć pędzli, ewntualnie różowego jajka.
 
Ostatnio w prezencie urodzinowym dostałam od siostry ( dzięki Ania ) zupełnie inny pędzel-aplikator . To połączenie formy tradycyjnego pędzla z końcówką a\la beauty blender na trzonku. Muszę powiedzieć , że jak go zobaczyłam od razu mi się spodobał.
 



 
 
 
Pędzel to Ecotools, ma bambusowy trzonek i końcówkę z gąbki. Jest ona bardzo zbita ale elastyczna. Świetnie wyprofilowany kształt. Według producenta ten aplikator służy do podkładu i do korektora. Podkładu nie próbowałam nim nakładać , myślę , że jest to możliwe choć gąbka nie jest specjalnie duża i trzeba się będzie trochę nawklepywać . Natomiast do korektora jest idealny.
 
 
 
 
Aplikator można kupić w Rossmannie za 29zł. :)
 
 
Już niedługo recenzja mojego korektora idealnego na niedoskonałości .
 
 
Pozdrawiam Aga:)