Witajcie :)
Lubię czasem wpaść do drogerii bez listy zakupów , chodzić między półkami w poszukiwaniu nowości i ciekawostek. Jakiś czas temu kupując w Rossmannie chusteczki do demakijażu w oko wpadła mi nowość , chusteczki peelingujące Cleanic. Jako , że jestem fanką wszelakiej maści peelingów, cena też była przekonująca więc wrzuciłam paczkę do koszyka.
W paczce mamy 10 sztuk dość dużych chusteczek nawilżonych z drobnymi , niebieskimi kropeczkami.
Byłam bardzo ciekawa ich działania i intensywności peelingu. Już po pierwszych sekundach wiedziałam , że trafiłam na zdzierak jakich mało. Ostatnio stosuję peeling z Eris ale on przy nim to jest szmatka muślinowa :). Te kropeczki zdzierają bardzo mocno, musiałam stopniować efekt aby nie przedobrzyć . Jednak właśnie takiego zdzieraka mi brakowało. Na pewno nie będę ich używać codziennie ale 1-2 razy w tygodniu powinny świetnie usunąć martwy naskórek.
Co ciekawe po użyciu na twarzy nie zostają się ziarenka peelingujące, skóra jest gładka i mięciutka. Przyłożyłam się do zabiegu i na mojej skórze pojawiło się oczywiście lekkie zaczerwienienie które szybko zniknęło. Zdecydowanie chusteczkowy peeling spełnia swoją rolę w 100%. Chusteczki będą idealne również na wyjazdy , poręczne opakowanie zastąpi nam tubę płynnego peelingu.
Po użyciu chusteczka wyglądała prawie tak jak przed. Zrobiłam test i uprałam ją z żelem do mycia twarzy. Można spokojnie jej użyć drugi raz, ziarenka nie znikają ale to oczywiście tylko opcja.
Tak wyglądała po praniu :)
Chusteczki polecam wypróbować wszystkim którzy lubią peelingi i microdermabrazję . Jeśli dobrze pamiętam zapłaciłam za nie ok 5 zł. Efekt pupci niemowlaka murowany :):):)
Pozdrawiam AGA
Używałyście kiedyś takich wynalazków ?