piątek, 3 maja 2013

Lakieruję się :) Rimmel Apocalips 201 i 600


Witajcie.

Nowe lakiery do ust Rimmel Apocalips całkiem prężnie wdarły się do blogosfery. Przyznam się , że kusiły mnie bardzo. Nigdy nie miałam takiej formy pomadki do ust a bardzo chciałam wypróbować. Szczerze to do Rossmanna poszłam po kosmetyki do włosów Aussie , jednak u mnie nadal ich nie ma , mój wzrok zatrzymał się właśnie na szafie Rimmel. Po chwili namysłu do koszyka wpadły dwa lakiery, 201 Solstice i 600 Nude Eclipse.










Nie maluję się mocnymi czerwieniami, fioletami, pomarańczami. Wybieram kolory jak najbardziej neutralne, pasujące do mocnego makijażu oka. Szukałam jednego koloru w jasnych tonach i jednego trochę bardziej napigmentowanego i widocznego..






KOLOR 201 SOLSTICE
To chłodny kolor , dobrze napigmentowany.  Usta mają ładny odcień, zgaszonego ciemniejszego brudnego różu.




 
 


KOLOR 600 NUDE ECLIPSE
 
To jasny beż , typowy kolor nude. Zastanawiałam się jeszcze nad najjaśniejszym odcieniem, ale przypomniało mi się , że chyba Hexx go bardzo odradzała więc kupiłam nr 600.
 
Kolor bardziej odkryje mankamenty naszych ust choć nie jest źle. Może delikatnie odznaczać się na lini ust,
 


 
 
 
Ogólnie jestem z nich  zadowolona. Mogłyby być jedynie bardziej trwałe. U mnie po godzinie, dwóch już ich nie ma . Usta są w nich miękkie, delikatne. Nie kleją się .
 
Za lakier zapłaciłam 23zł w Rossmannie..
 
Skusiłyście się na te lakiery? A może znacie inne godne polecenia?
 
Pozdrawiam Aga.


sobota, 27 kwietnia 2013

po HOOLA łam sobie z Benefit :)


Witajcie :)

Czytając choć troszkę mojego bloga wiecie, że uwielbiam brązery ( ciągle zastanawiam się czy pisać bronzer czy brązer, znalazłam wyjaśnienie , że obie formy sa używane ). Mam kilka na swojej toaletce ale Hoola z Benefit chodziła za mną już dawno. Skorzystałam więc z obecnej promocji Vip w Sephora i w końcu spełniłam jedno z moich marzeń kosmetycznych. Traf chciał , że na obecnych promocjach są również błyszczyki do ust Hoola za 50% więc nie mogłam przejść obok nich obojętnie :)


 


 
 
 
Puder brązujący do twarzy jest zapakowane w charakterystyczne dla Benefit kwadratowe, papierowe pudełeczko. W zestawie mamy dość poręczny pędzel i lusterko. Ja jednak najczęściej nakładam go Maestro 155.
 
 



 
 
Kolor to ciepły, biszkoptowy brąz. Bardzo delikatny. Strasznie mi się podoba. Można nim stopniować natężenie koloru. Myślę, że będzie pasował do wielu karnacji.
 
                                    Nałożyłam trochę więcej warstw aby uwidocznić kolor :)


 
 
Koszt bez promocji to ok 145zł więc warto kupić na vipach lub innych promocjach.
Ja jestem z niego bardzo zadowolona, ma bardzo delikatną , miękką konsystencje. Jest matowy, nie ma drobinek. Na twarzy utrzymuje się długo, spokojnie nie muszę nic poprawiać w ciągu całego dnia.
 
Błyszczyk to według mnie bardziej balsam do ust. Chyba nie miałam błyszczyka o tak miękkiej, delikatnej konsystencji. Trochę przypomina mi balsam do ust z Palmersa. W tubce ma lekki, brązowy odcień ze złotymi drobinkami. Na ustach staje się prawie bezbarwny.
Jego wielką zaletą jest to co robi z ustami. Są po nim tak miękkie jak pupka niemowlaka. Ma bardzo przyjemny, troszkę ciasteczkowaty zapach. Nie klei się zupełnie. Standardowo jak błyszczyki utrzymuje się 1-2 h. Nie podkreśla suchych skórek, zjada się równomiernie :)
 
 




 




 
 
Ja swój błyszczyk  kupiłam za 35zł ( normalna cena ok 70zł).  Nadal są w tej promocji. Tak mi się spodobał , że kupiłam drugi na zapas.
 
Hoola podbiła moje serce, nie da się ukryć !
 
Pozdrawiam. Aga.
 
Używacie Hoola czy inne brązery zagościły na waszych toaletkach?
 
 
 
 
 

sobota, 20 kwietnia 2013

Błyszczyki L'occitane en provence



Witajcie :)
Błyszczyki uwielbiam. To mój codzienny element makijażu. Noszę solo jak również z konturówką i na pomadce. Lubię delikatne kolory, mogą mieć drobinki rozświetlające. Ważne aby zbytnio się nie kleiły. Wiadomo sama formuła błyszczyka nadaje już mu lepiący charakter ale można znaleźć takie które robią to delikatnie i nie od razu mamy wszystkie włosy przyklejone do ust :)

Dziś chciałam Wam polecić błyszczyki firmy L'occitane. To moje pierwsze spotkanie z tą firmą. Błyszczyki udało mi się kupić na promocji , skusiłam się więc na dwa kolory.






Pierwszy z nich to delikatny róż 02 rose fremissant. Ma w sobie bardzo delikatne drobinki , w opakowaniu widzimy kolor,  na ustach jest prawie zupełnie bezbarwny. Drugi to odcień lekko brzoskwiniowy 03 beige gracieux, w opakowaniu wydaje się być sporo ciemniejszy , jednak na ustach otrzymujemy tylko lekką brzoskwiniową poświatę, również zawiera drobinki, uwielbiam go.



 
Błyszczyki zapakowane są w małe,  plastikowe 8ml tubki . Aplikatory mają formę cienkich pędzli. Są dość wygodne w użytkowaniu.
 
 
 
 
Błyszczyki u mnie utrzymują się na ustach ok 1,5-2h. Zależnie czy dużo mówię i co jem. Dla mnie to czas wystarczający. Co bardzo ważne nie podkreślają suchych skórek, nie wchodzą w załamania. Są świetne.
 
Kolor 02 na moich ustach . Ponieważ jest bardzo jasny często dodaję konturówkę ( np Max factor 002 pink).
 


 



 
 
Kolor 03
 



 
 
Jak widać różnica prawie niewidoczna, oba kolory lubię choć częściej solo stosuję 03. Jaśniejszy 02 jest super jako nabłyszczacz na pomadki.
 
Znacie te błyszczyki? Jak Wam się podobają kolory?
 
Jeśli natraficie na nie polecam wypróbować. U mnie na stałe zagościły w kosmetyczce.
 
Pozdrawiam AGA